Leniwy letni wieczór, słońce już niedługo zniknie za horyzontem, nawet molo nie jest już tak zatłoczone. Pojawiają się oni, ona drobniutka w kwiecistej sukience i opasce na włosach, synonim piękna w stylu retro. Aż trudno jest zauważyć jej mały ciążowy brzuszek. On wpatrzony w żonę, uśmiecha się od ucha do ucha. Przechadzają się powoli, przytulając i gładząc po twarzach. Morze jest spokojnie. A oni tańczą. W pewnym momencie w tle widzę przytulającą się parę z wózkiem. Uśmiecham się pod nosem i obserwuję powolny taniec Pauli i Przemka.
Poniżej zobaczycie kilka kadrów, które jak żadne inne z moich dotychczasowych, niosą spokój. Czujecie? To ich zasługa! Paula, Przemek, dziękuję!